Ewangelia - Mk 8, 11-13
Faryzeusze zaczęli rozprawiać z Jezusem, a chcąc wystawić Go na próbę, domagali się od Niego znaku. On zaś westchnął w głębi duszy i rzekł: «Czemu to plemię domaga się znaku? Zaprawdę, powiadam wam: żaden znak nie będzie dany temu plemieniu».
A zostawiwszy ich, wsiadł z powrotem do łodzi i odpłynął na drugą stronę.
Faryzeusze domagali się od Jezusa znaku. W Piśmie Świętym często pojawia się motyw znaku, który potwierdzałby autentyczność objawienia lub posłannictwa wybranej osoby. O taki znak prosili Mojżesz (Wj 4, 1), Gedeon (Sdz 6, 36-40), a nawet Maryja (Łk 1, 34) i wszyscy go otrzymali. Gdy jednak prośba o znak była wyrazem niewiary, jak np. w przypadku Zachariasza (Łk 1, 38-20) nie była wysłuchiwana. Faryzeusze żądali od Jezusa jakiegoś szczególnego znaku, chociaż On od początku swej publicznej działalności dokonał wielu cudów świadczących o tym, że działa przez Niego moc Boża. Faryzeusze jednak chcieli, by Jezus uczynił jakiś cud na zawołanie, dlatego On tylko westchnął i oddalił się.
O. John Bashobora często mówi: „Pan Bóg to nie supermarket”. Rzeczywiście od dwóch tysięcy lat nic się nie zmieniło. Ciągle ktoś żąda znaku i oczekuje cudu na zawołanie, teraz, zaraz. Jak często ja domagam się znaku z nieba? Dlaczego oczekuję cudów spektakularnych: wskrzeszenia i uzdrowienia z nieuleczalnej choroby? Dlaczego nie zauważam cudów, które codziennie wydarzają się obok mnie? Cud życia, cud zdrowia, cud miłości. Znaki obecności Boga otaczają mnie nieustannie. Wystarczy otworzyć serce, aby je dostrzec.