Im silniejszy i potężniejszy jest człowiek, tym mniej przystępu ma do niego dialog. Kiedy staje się nazbyt pewny siebie, przy konfrontacji zawsze staje się "twardy". Wierzyć w swoją niewinność, zawsze mieć rację, logicznie uzasadniać - to zapewnić sobie zwycięstwo, potęgę.
Dlaczego łatwiej nam dostrzec raczej drzazgę w oku braci niż belkę przesłaniającą nam wzrok? Jesteśmy mniej przenikliwi e odniesieniu do siebie niż do innych. Faryzeusz ocenia innych na podstawie ich czynów; siebie ocenia jednak na podstawie swoich intencji, które dziwnym zbiegiem okoliczności zawsze są dobre i słuszne. Inni są o niego zazdrośni, ale on o innych wcale nie. Inni są wobec niego niesprawiedliwi, ale on wobec innych bynajmniej. On nie ma sobie nic do zarzucenia. Zawsze pełni wolę Boga, a swoje podświadome motywacje skrywa pod sprawami duchowymi. Uważa, że jest niewinny.
Nikt nie jest niewinny! Jezus odrzuca te subtelne rozróżnienia, jakie wprowadzamy, żeby podzielić ludzi na dwa obozy; niewinnych i potępionych. Twierdzi, że wszyscy ludzie są podobni. Nie należymy do obozu niewinnych i nie możemy potępiać innych.
Noszenie maski cnoty czyni z nas hipokrytów. Niebezpieczeństwo hipokryzji grozi nam stale, a szczególnie wtedy, gdy nie przyjmujemy do wiadomości swoich ograniczeń i wmawiamy sobie, że pokazujemy innym swoją prawdziwą osobowość.
fragment książki "Od serca z kamienia do serca z ciała" André Daigneault